Nie ukrywam, że takie posty jak Nathanela http://nathanel.nowyekran.pl/post/44298,mit-buster-dobrodziej-cholesterol wzbudzają moje żywe zainteresowanie.

Z racji wykonywanego zawodu mam do czynienia zarówno z firmami, jak i pacjentami. Także takimi, jak mój serdeczny przyjaciel, który zarzucił stosowanie statyn na rzecz diety Kwaśniewskiego i bodajże po dwóch latach trafił z zawałem i zaawansowaną miażdżycą tętnic wieńcowych na kardiochirurgię.


Nie ukrywam też, że lecząc pacjentów zgodnie z zasadami EBM obserwuję pozytywne efekty, o ile rzeczywiście uda się osiągnąć cele w konkretnych przypadkach. Myślę, że pracuję już wystarczająco długo, by pamiętać, jak chorowali pacjenci w erze braku statyn, klopidogrelu czy ACEI.
Bardzo się cieszę, że Nathanel umieścił notkę, iż są to wyłącznie Jego poglądy, które nie powinny stanowić zachęty do przerwania leczenia. I ja także patrzę na swoje działanie przez pryzmat doradzania pacjentowi, co wg mnie powinien robić. Czy to zrobi, jest jego wolną wolą. Czy będzie brał połowę dawki i nie zawsze, czy wcale, czy będzie stosował dietę, czy schudnie, czy rzuci palenie.. jego wybór, moja radość ewentualnie, gdy przyjdzie i powie, że czuje się lepiej.

Na koniec pragnę uzmysłowić pewne fakty, które wydają się  umykać:

1/ Badania kliniczne stanowiące wskazanie dla EBM (czyli Evidence Base Medicine) są z reguły obserwacjami z bardzo licznymi grupami pacjentów, trwające wystarczająco długo, by określić PRAWDOPODOBIEŃSTWO, czy stosowanie pewnej terapii jest dla pacjenta korzystna, czy też niekorzystna. Odmiennie, cytowane przez Nathanela opinie są wyłącznie opiniami kogoś, kto wydał książkę i uważa się za eksperta.

2/ Nie każde badanie kliniczne testujące nowy lek kończy się jego wprowadzeniem. Sporo leków, mimo inwestycji w nie olbrzymich sum, nigdy nie wchodzi nawet do etapu badań klinicznych, nie mówiąc o zastosowaniu w klinice. Czasami badania takie powodują radykalną zmianę strategii postępowania i znaczne ograniczenia w stosowaniu leków, które już się pojawiły na rynku. Przykładami takich badań są choćby badania CAST czy całkiem świeże badanie PALLAS.

3/ Naturalnie każdy pacjent może czuć się zaniepokojony, gdy nagle lekarz mówi mu, że musi brać jakieś leki, szczególnie, gdy nie czuje się ciężko chory. Ale proszę mi uwierzyć, próba leczenia w sytuacji zaawansowanej choroby jest już mocno spóźniona. Przypominałoby to strategię gaszenia pożaru nie wtedy, gdy dziecko podpala papiery na dywanie, ale wtedy, gdy dym już nieźle dusi w gardle a palące się firanki uniemożliwiają wietrzenie.

4/ Wreszcie - zadziwia mnie nieco podejrzliwość wobec firm farmaceutycznych. Dlaczego zadziwia? Ano, gdyż są to podobne firmy, jak te, które sprzedają kolorowe mydełka, szampony czy modne ciuchy i smaczne czekoladki (czyli też kierują się zyskiem) albo nawet i te same firmy, które zbijają mnóstwo pieniędzy sprzedając preparaty OTC (czyli kupowane bez recepty). Zaprawdę dziwne jest to, że pacjent nie czuje zagrożenia przyjmując witaminy, środki przeciwgorączkowe czy przeciwbólowe, ale statyny czy leki na nadciśnienie z pewnością mają go otruć albo przynajmniej wyhodować mu raka.

5/ Jest jeszcze pewien aspekt praktyczny - istnieją oficjalne zalecenia do stosowania leków: komu włączyć, komu nie, do jakich celów dążyć w jakich sytuacjach klinicznych. I o to wszystko powinno się zapytać lekarza, zanim weźmiemy pierwszą tabletkę
   
http://www.kardiologiapolska.pl/artykul.phtml?id=42&indeks_art=918&VSID=90ffd21c53043d5ec019533db4287c42

A to jest ciekawy link do badania, w którym po raz pierwszy udało się udowodnić, że AGRESYWNE leczenie statyną REDUKUJE grubość blaszki miażdżycowej. Nie znaczy to, że jest to pierwsze badanie, które próbowało to udowodnić. I nie znaczy to, że inne statyny nie redukują liczby zgonów pacjentów po zawale serca i z dużym ryzykiem sercowo-naczyniowym.

Wreszcie na koniec po raz kolejny pragnę podkreślić: wybór lekarza, sposobu leczenia powinien zależeć wyłącznie od pacjenta, który naturalnie powinien ponosić odpowiedzialność za swoje postępowanie. Mój liberalizm w tej dziedzinie sięga tak daleko, że jestem za zniesieniem ordynacji leków przez lekarza. Wydaje mi się, że lekarz powinien byc wyłącznie doradcą pacjenta. Nic tak nie buduje relacji opartych na zaufaniu, jak brak wzajemnych zależności.